USA. Surowe zasady wynajmu mieszkania. Są związane z jego historią - Polsat News. W Nowym Jorku można wynająć dwupoziomowy, luksusowy apartament, o ile spełni się szereg nietypowych zasad. Do domu nie można przyprowadzić zwierząt, nie może być wykorzystywane do żadnych nieprzyzwoitych występków czy do udzielania porad Oferta wynajmu domu o powierzchni 69,58 m² - USA, Nowy Jork. Cena 6500 USD (29 185 zł). Zobacz na Morizon.pl. 51% taniej. Nowy Jork – kraj z najtańszymi hotelami to Kips Bay, gdzie średnie ceny za noc wynoszą 557 zł. NAJDROŻSZA DZIELNICA W MIEŚCIE NOWY JORK. Lower East Side. 31% droższe. Nowy Jork – Lower East Side oferuje najwyższe ceny pokoi hotelowych, wynoszące średnio 1 634 zł za noc. NAJPOPULARNIEJSZA DZIELNICA W MIEŚCIE NOWY JORK. Nowy Jork to jedna z największych aglomeracji miejskich na świecie. Szacuje się, iż zamieszuje ją blisko osiem i pół miliona osób, które mówią w przeszło ośmiuset językach. Początki tego niezwykłego miasta nazwanego na cześć księcia Yorku sięgają 1624 roku. Podzielone na pięć okręgów, będących oddzielnymi … . Malwina Wrotniak2010-11-30 07:00redaktor naczelna 07:00/ kryzysu, Manhattan ciągle wygląda kwitnąco. I kolorowo, jak przystało na miasto, w którym zamiast wielu narodowości jest po prostu jeden wspólny, nowojorski tłum. Tańsze mieszkania, gdzie nie można mieć pralki, za to trzeba mieć dywan, często przypominają wagony i są pełne karaluchów. O nowojorskich realiach opowiada Luiza Dunat, która za Oceanem mieszka od 20 lat. Malwina Wrotniak, Jak dawno znalazła się Pani po drugiej stronie Oceanu? Kredyty hipoteczne drożeją? Porównaj raty w różnych bankach. Luiza Dunat: Dość dawno, bo w 1990 roku, a wiec 20 lat temu. W przyszłym roku będę świętowała coś w rodzaju emigranckiego „ekwinokcjum", gdyż nastąpi zrównanie czasu przeżytego w Polsce z czasem przeżytym na emigracji. Jak mieszka się dziś w Nowym Jorku, mieście-legendzie? Pomimo, iż bez wątpienia znajdziemy paru malkontentów, z czystym sumieniem mogę odpowiedzieć, że w Nowym Jorku żyje się bardzo dobrze. Luiza Dunat Chciałabym zaznaczyć, że ta opinia nie odnosi się do całego stanu Nowy Jork, ale do jego najbardziej atrakcyjnej części, czyli Manhattanu. Tak też większość mieszkańców tego miasta rozumie to pojęcie - Queens to po prostu Queens, Brooklyn to Brooklyn, a Manhattan to właściwy Nowy Jork. Oczywiście, jak w przypadku większości metropolii, możemy zrobić całą listę rzeczy, które niekoniecznie uprzyjemniają życie. Miedzy innymi wieczny hałas, zaśmiecone ulice czy wszechobecny niestety smród spalin (i nie tylko ich), ale lista atrakcji, które to miasto oferuje jest zdecydowanie dłuższa. Ciekawostką może być fakt, że nie znam osoby, która by po przybyciu tutaj po raz pierwszy narzekała na brak emocji związanych z tym miejscem. Niekoniecznie pozytywnych! Znam wiele osób, które Nowego Jorku nie pokochały tak jak ja od pierwszego wejrzenia, ani nawet po dłuższym pobycie, a paradoksalnie - jeśli się go nie pokocha, to zazwyczaj się go nienawidzi. Tak czy inaczej, miasto wywołuje często skrajne emocje, ale rzadko kto pozostaje na nie obojętny. Jeśli twierdzę, że w Nowym Jorku mieszka się dobrze, to nie mam na myśli warunków mieszkaniowych w dosłownym tego słowa znaczeniu, a raczej fantastyczny wybór wszelkiego rodzaju rozrywek, łatwy i przystępny cenowo dostęp do kultury i sztuki. Żadne z wielkich, światowych, kulturalnych wydarzeń nie ominie tego miejsca. Koncerty, wernisaże, wszelkiego rodzaju wystawy, pokazy mody, festiwale filmowe, teatralne... to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Tu nie można się nudzić... Można za to zbankrutować, bo nie rozrywki, ale mieszkania - nawet te najtańsze - są niestety dla tzw. wybrańców. Broadway, Nowy Jork Nawet atrakcyjne dzielnice oferują bardzo małe mieszkania, często z wanną w kuchni i toaletą w korytarzu za sumy nieosiągalne dla przeciętnie zarabiającego nowojorczyka. Krach gospodarczy nie spowodował spadku cen nieruchomości na Manhattanie tak bardzo, jak w innych częściach stanu. Młodzi ludzie, nieustabilizowani finansowo, mieszkają w grupach kilkuosobowych, żeby dzielić wydatki związane z czynszem. Komunikacja nowojorska, szczególnie metro, choć wizualnie pozostawiająca wiele do życzenia, jest bezpieczna, tania i bardzo sprawna. Czy gdybym to samo pytanie – jak mieszka się w Nowym Jorku – zadała Pani blisko dwadzieścia lat temu, wtedy odpowiedziałaby Pani na nie inaczej? Wbrew pozorom warunki nie uległy aż tak wielkim zmianom, za to okoliczności - tak. Zupełnie inaczej postrzegałam to miasto na etapie wczesnej emigracji, kiedy nie byłam pewna czy to mój nowy dom, czy tylko epizod. Jeszcze inaczej sprawa miała się, kiedy skończyłam tu studia i poczułam się bardziej ustabilizowana zawodowo, a także społecznie. A jeszcze inaczej, kiedy przyszło mi wychowywać tu dzieci. Odpowiedź ciągle brzmiałaby tak samo - bardzo dobrze, choć nie wyobrażam sobie na przykład wychowywania dzieci w mieście. W czym problem? Szkolnictwo publiczne, poza wyjątkami, jest na bardzo niskim poziomie. W całych Stanach, w publicznym systemie szkolnictwa obowiązuje rejonizacja. Zamożniejsze okolice plasują się lepiej w rankingach niż biedne, a więc jest duża szansa, że jeżeli rodziny nie stać na mieszkanie w droższej dzielnicy, to dzieci są od razu w mniej komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o wykształcenie. Oczywiście mówimy o statystykach. Zła szkoła to ta, w której mały procent uczniów zalicza stanowe, obowiązkowe testy i ta, w której mały procent zdaje na studia wyższe. Szkolnictwo było moją główną motywacją do zamieszkania na Long Island. Płacimy tu bardzo wysokie podatki, ale szczególnie przy większej ilości dzieci jest to ciągle bardziej opłacalne niż opłaty za prywatną szkołę. Również parki (oprócz Centralnego) i place zabaw w mieście są zatłoczone, betonowe i trochę żałosne. Kiedy mój syn był mały, często zdarzało mi się stać w kolejce do huśtawki, gdzie nikomu nie wolno było przekroczyć ustalonej z góry liczby „pchnięć”, gdyż kolejka do tej popularnej atrakcji nigdy nie malała... Za to „mentalność” i energia miasta jest czymś, czego mi bardzo brakuje na co dzień. Być może tego, za czym Pani tęskni, po dwudziestu latach nie ma już w sercu Nowego Jorku? Jeśli chodzi o warunki życia tym mieście, to oczywiście są one inne dzisiaj niż 20 lat temu, ale wszystkie zmiany dokonywały się stopniowo i nie zmieniły jakoś radykalnie atmosfery czy też wizerunku tego miejsca. Miast zrobiło się bardziej zadbane. Wiele dzielnic zostało odnowionych, rozbudowanych i dzięki temu zmieniło swój status. Dość powszechny w latach 90. uliczny handel narkotykami został całkowicie wyeliminowany. Tak samo zanikło, szczególnie w niektórych dzielnicach, zjawisko żebrania i mieszkania na tzw. ”red district" po zachodniej stronie miasta. East Village w Nowym Jorku, Avenue A, fot. Luiza Dunat Major Rudy Giuliani był chyba pierwszy i najbardziej gorliwy w tej akcji „oczyszczania” miasta. Spowodowało to automatycznie podwyżki cen nieruchomości i usług. Najlepszym przykładem będzie transformacja mojego dawnego sąsiedztwa, East Village, które choć atrakcyjnie położone, było mekką dla bezdomnych i włóczęgów. Uroczy dzisiaj Tompkins Squre Park był po prostu osiedlem kartonowych domków. Stał się zresztą inspiracją dla mieszkającego tam wówczas Janusza Głowackiego do napisania sztuki pt. „Antygona w Nowym Jorku". Głównymi mieszkańcami dzielnicy byli Polacy, Ukraińcy, mniej zamożni studenci i niedoszli lub przyszli artyści. Liczne i bardzo skuteczne akcje policji wyeliminowały całkowicie pod koniec lat 90. wszelką nielegalną działalność uliczną. Bardzo szybko nastąpiła tam generalna podwyżka cen i zupełnie inny tłum zaczął się tam osiedlać. Taką transformację przechodzi wiele dzielnic na Manhattanie, w dzielnicy Bronx i wiele miejsc na Brooklinie. Dzielnice z dobrą komunikacją lub położone blisko centrum są dziś obiektem szczególnego zainteresowania inwestorów i biznesmenów. Dziś rzeczywistość na rynku nieruchomości jest jednak mocno inna od tej sprzed kilku lat. Wspomniała Pani już, że krach „oszczędził” niektóre części stanu. Myślę, że najbardziej „cierpią" z powodu kryzysu obrzeża miasta i bardziej odlegle dzielnice. Głównie tam można zaobserwować całe ulice z opustoszałymi wystawami i serią tablic z napisem „FOR RENT". Manhattan ciągle wygląda kwitnąco. Sklepy, restauracje, kina i teatry nie straszą pustkami, jak można by się spodziewać. Jest to również świetny moment dla inwestorów ze względu na masowe bankructwa. Paradoksalnie nie nastąpiła jakaś dramatyczna obniżka cen nieruchomości, ale jest to dobry czas na wszelkiego rodzaju zakupy, bo wiele firm ratuje się przed krachem sporymi wyprzedażami. Oczywiście statystyki są przygnębiające. Bezrobocie osiągnęło rekordową liczbę 9,7% i nie maleje. Ludzie każdego dnia tracą domy i dorobek życia. Być może najgorsze jeszcze przed nami… i wkrótce stanie się to odczuwalne. W mediach ostrzega się przed inflacją, ogólnie odczuwa się niepokój i troskę o przyszłość, ale ciągle jeszcze nie panikę. Mimo lepszych i gorszych czasów, Nowy Jork niezmiennie pozostaje w czołówce najbardziej pożądanych kierunków - w modzie są studia, staże i szkolenia w Nowym Jorku. Również z tego względu, ceny nieruchomości wydają się horrendalne. Dokąd najpewniej trafi młody człowiek, który wyląduje na lotnisku w NYC? Dla kogoś, kto przyjeżdża tu na studia najlepszym rozwiązaniem jest postarać się o mieszkanie w akademiku. Niestety, wiem że żadna z manhattańskich uczelni nie jest w stanie zapewnić dach nad głową wszystkim potrzebującym. Na mojej uczelni wszyscy potrzebujący co semestr brali udział w losowaniu pokojów akademickich, co prowadziło do wielu frustracji. Niektórzy z tego powodu zawieszali nawet swoje studia, gdyż nie byli w stanie zapewnić sobie lokum na własną rękę. Drugą metodą jest szukanie superokazji w lokalnych gazetach. Mieszkanie z sublokatorami jest dość powszechne, wiec ogłoszeń jest mnóstwo. Dla przyjezdnego z Polski proponowałabym polonijne portale internetowe i polonijną prasę, która zawsze ma wiele ofert mieszkaniowych. Troszkę lepsze ceny wynajmu można również osiągnąć wynajmując mieszkanie lub pokój w prywatnych domach, a nie w wieloapartamentowych kamienicach. Czasami można wynegocjować kilkuletnią zniżkę w zamian za wyremontowanie na własny koszt wynajmowanego mieszkania, a czasami można po prostu mieć trochę szczęścia... Idźmy dalej i załóżmy, że zapada decyzja o osiedleniu się w Nowym Jorku. Które dzielnice można rekomendować tzw. klasie średniej? Brooklyn i Queens oferują wiele miejsc, które są bezpieczne, zadbane, komfortowe do mieszkania i to za przystępne ceny. Bardzo dużo amerykańskiej Polonii przeniosło teraz na Ridgewood w Queens, uciekając z Greenpointu, który właśnie z powodu świetnego położenia bardzo zdrożał na przełomie kilku ostatnich lat. Bronx również staje się bardzo popularny, szczególnie dla tych mieszkańców, którzy nie mogą podołać cenom Manhattanu, a nie chcą się z nim rozstać. Washington Heights i górny, zachodni Manhattan są ciągle atrakcyjniejsze cenowo od wielu innych dzielnic. Sporo ludzi dojeżdża do pracy w mieście z sąsiedniego stanu New Jersey, który jest oddzielony od Manhattanu rzeką Hudson i jest wręcz fantastycznie skomunikowany z miastem. Tribeka - część Dolnego Manhattanu, fot. Luiza Dunat Jest jeszcze jedna opcja dla tych, którzy są zdecydowani osiedlić się w Nowym Jorku, a są nią tzw. mieszkania miejskie. Urząd miasta oferuje wiele programów mieszkaniowych dla ludzi o niskich zarobkach i jeżeli ktoś się kwalifikuje, a jednocześnie jest w miarę „elastyczny" wobec lokalizacji ewentualnego przydziału, to w dość szybkim czasie otrzyma mieszkanie, którego cena wynajmu będzie adekwatna do jego zarobków. Takie mieszkanie otrzymuje się dożywotnio pod wynajem, ale nie można ich nikomu przekazywać, ani sprzedawać. Tylko domownicy, którzy oryginalnie zajmowali lokal, maja prawo z niego korzystać. W rzeczywistości jednak na czarnym rynku jest niezmiernie dużo ofert dotyczących „mieszkań miejskich”. Wielu ludzi z premedytacją aplikuje o takie lokale, żeby później podnajmować je z zyskiem. W tak złożonym mieście położenie względem centrum schodzi chyba drugi plan, trudno wszak ustalić gdzie to centrum jest. Nie o odległość od centrum chodzi, ale o środki lokomocji, jakich będziemy zmuszeni używać mieszkając w danym miejscu, gdyż to czas poświęcony na podróże jest ważny. Dobrym przykładem będzie podmiejska kolejka z Long Island, która dowozi mnie do Manhattanu w 40 minut, a metro z Brooklynu, które miało do pokonania połowę tej trasy czasem nie zdążało w godzinę. A wiec rodzaj transportu, ilość przesiadek, ewentualne “korki", a nie dystans powinno się brać pod uwagę przy podejmowaniu „mieszkaniowych” decyzji. A jaki to wydatek – mieszkać w Nowym Jorku? 1000-1200 dolarów za większą kawalerkę lub tzw. M-2, czyli jeden zamykany pokój, kuchnię, przedpokój i łazienkę. Przy odrobinie szczęścia 800-900 dolarów. To oczywiście tylko cena czynszu i na pewno nie dotyczy ona atrakcyjnych dzielnic, a raczej odległych - Queens lub Brooklynu. Do tego dochodzą opłaty za energię, wodę itp. Czasami niektóre z nich są włączone w koszty mieszkania. Jeśli chodzi o wydatki na ubranie i wyżywienie oraz transport, to trudno jest je przewidzieć. To bardzo indywidualna sprawa. Mogę tylko dodać, że mniej wymagający mogą się całkiem fajnie i niedrogo ubrać i urządzić w bardzo licznych tutaj sklepach z produktami z „drugiej ręki". Również ceny jedzenia znacznie się różnią i wiele supermarketów każdego dnia ma promocje na wiele produktów. Jedzenie jest generalnie bardzo tanie, szczególnie w porównaniu z Europą. Zdaje się, że tej Europy można zasmakować trochę nawet w samym NYC. Miasto zajmuje powierzchnię ponad 1200 kilometrów kwadratowych, co oznacza niesamowite kontrasty, znane zresztą z filmów. Czy przemieszczanie się pomiędzy skrajnymi dzielnicami nie wywołuje wrażenia mijania nie jednego, a co najmniej kilku zupełnie różnych miast? Różnych miast... a czasem i różnych krajów! Bardzo wiele z tych dzielnic jest na przykład zamieszkiwanych prawie w 90% przez konkretną grupę narodowościową, etniczną lub religijną. Wtedy wrażenie, że przebywa się poza granicami USA jest jeszcze bardziej wyraziste. Jest przecież China Town, gdzie nie tylko język, ale i ludzie i architektura, Nowojorskie China Town a przynajmniej jej liczne elementy dają złudzenie, że jesteśmy na głównych ulicach Pekinu. I gdyby nie sznury żółtych taksówek, jakże charakterystycznych dla Nowego Jorku, można by było w tym złudzeniu tkwić nieco dłużej. Little Italy już nieco mniej charakterystyczna architektonicznie, ale według znawców tylko tam można doświadczyć prawdziwych włoskich dań serwowanych przez prawdziwych, włoskich kelnerów. Wymienione już East Village coraz częściej jest nazywane Little Japan, choć głównie przez nagromadzenie japońskich restauracji i różnorakich sklepików. Little Odessa czyli Coney Island też zaczyna mieć międzynarodowy charakter ze względu na jedyną w mieście plażę, ale ciągle rosyjski jest tam chyba pierwszym językiem przed angielskim. Boro Park to dzielnica Chasydów, gdzie mieszka bardzo dużo Żydów pochodzących ze wschodniej Europy. Mogę sobie tylko wyobrażać, że tak musiały wyglądać niektóre zakątki wielu polskich miast przed wojną. No i oczywiście powinnam wspomnieć o polskich miejscach na mapie Nowego Jorku, a było ich kilka w zależności, od tego o której “fali” emigracyjnej mówimy. Dokąd wybywaliśmy więc kiedyś, a gdzie lądują polscy emigranci XXI wieku? Powojenna emigracja i lata 60. to raczej Manhattan, czyli również dzisiejsze East Village, na którym ciągle słychać polską mowę i można zjeść polskie przysmaki w kilku restauracjach, które przetrwały wspomnianą już transformację tej dzielnicy. Fala „politycznych”, a więc lata 80. to już raczej Greenpoint, choć polska „bohema" starała się osiedlać na Manhattanie. I Ridgewood, który skupia tych najświeższych przybyszów z Polski ze względu na niskie ceny. Mimo całej tej tendencji do osiedlania się na zasadach podobieństw, na każdej przeciętnej ulicy miasta o każdej porze wszyscy się spotykają i tworzą jeden wspólny kulturowy tygiel. W sklepach, metrze, autobusie, teatrze wszystkie rasy, kultury, religie i narodowości są jednym, kolorowym, nowojorskim “tłumem”. Ludzie są tu niesamowicie oswojeni z unikalnością, niepowtarzalnością i „dziwacznością” innych. Jest to nieodłączną częścią krajobrazu tego miejsca i nikt nikomu nie przypisuje jakiejś geograficznej przynależności. Zagęszczenie tego „kolorowego” nowojorskiego tłumu sięga 10 tys. osób na każdy kilometr kwadratowy miasta. To musi oznaczać problemy, chociażby ze znalezieniem odpowiedniego lokum. Ma Pani takie wspomnienia z początków pobytu w NYC? Zdecydowanie tak! Tym bardziej, że nie miałam tu rodziny, ani nikogo bliskiego, kto czułby odpowiedzialność, aby się mną zaopiekować i użyczyć mi schronienia. Na domiar złego, po opuszczeniu „cieplarnianych" warunków u przyjaciół w Sacramento, po 5-dniowej podroży autobusem „greyhound" i po zapłaceniu - olbrzymiego jak na tamte czasy - długu zaciągniętego u licznych krewnych na kupno biletu lotniczego do Stanów, wysiadłam na Port Authority w z jedną walizką, 200 dolarami w kieszeni i numerem telefonu do koleżanki z liceum, która przebywała tu od paru miesięcy u swojego ojca. Wszystko, czym mogę wytłumaczyć tą lekkomyślność to fakt, że miałam tylko 20 lat i (jak się później okazało) spory fart. Amerykański symbol wolności na Liberty Island w Nowym Jorku Po kilkunastu tygodniach tułaczego dość życia, koczując u znajomych swoich znajomych albo u nieznajomych, dołączyłam do trzyosobowej grupy dziewczyn z różnych krańców Polski. I na rogu E 96 i 3. Ave zakotwiczyłam na dłużej. Miałam szczęście mieszkać przez 10 lat mojego pobytu w Stanach na Manhattanie. Dla kogoś młodego, bez rodziny to wymarzone miejsce. I choć pierwszą młodość mam już za sobą, to ciągle bardzo tęsknię do miasta... albo do spędzonej tam młodości. Mimo tylu ciepłych wspomnień, na pewno coś Panią drażni w tym mieście? Po pierwsze wszechobecne karaluchy, po drugie niezniszczalne karaluchy, a po trzecie - też karaluchy. Jeśli zaś chodzi o warunki mieszkaniowe w Nowym Jorku, to przeżyłam wielkie rozczarowanie przy pierwszej konfrontacji z rzeczywistością. Po słonecznej i czystej Kalifornii, z wiedzą na temat Nowego Jorku zebraną na podstawie licznie oglądanych amerykańskich filmów, byłam w absolutnym szoku przez wiele tygodni po przybyciu tutaj. Większość moich wyobrażeń rozprysła się jak banki mydlane. Rozżaliło mnie nawet to, iż schody ewakuacyjne, tak wszechobecne w tutejszej architekturze, nie są równocześnie balkonami. Byłam absolutnie przekonana widząc je wielokrotnie z zewnątrz i na zdjęciach, że mają właśnie taką podwójną funkcję. Nie mogłam również uwierzyć, że młody człowiek na początku swojej kariery zawodowej nie jest w stanie utrzymać samodzielnie mieszkania o średnim standardzie. Ta powszechna potrzeba mieszkania z sublokatorami (często przychodzącymi z ogłoszenia, obcymi ludźmi) była dla mnie ciężka do zaakceptowania. Mieszkania pod wynajem, oczywiście z tej niższej półki, są w fatalnym stanie technicznym. Jest w nich zazwyczaj duży przepływ lokatorów i nikomu – ani wynajmującemu, ani najemcom nie chce się inwestować w porządny remont, bo i tak znajdą chętnego na takie mieszkanie. Wiele mieszkań, szczególnie w starym budownictwie, ma fatalny rozkład. Często duża przestrzeń jest zupełnie nie do zagospodarowania. Najgorszy i najbardziej popularny to tak zwany „subway", czyli apartament kształtem kojarzący się z wagonem pociągu. Jest to zazwyczaj wąska, długa przestrzeń z oknami po obu końcach, ciemna w środku, a czasami tylko z jednym oknem, jeżeli nie rozciąga się na całą długość budynku. Starsze zabudowania to właśnie wąskie kamienice, często przeurocze z zewnątrz, przylegające do siebie bokami, stąd ta niemożność posiadania większej ilości okien. Większość mieszkań ma też fatalną akustykę. Nowoczesne “apartamentowce” wymuszają na lokatorach posiadanie dywanu w celu stłumienia odgłosów chodzenia. Nie można oczywiście nie wspomnieć o publicznych pralniach, na które skazanych jest większość mieszkańców kamienic. Zakaz posiadania pralki jest narzucony odgórnie, a i tak rzadko kto może złamać ten przepis z powodu braku miejsca na nią. Jeśli dodamy do tego brak wind w starszych kamienicach, to taka przepierka publiczna staje się nie lada przedsięwzięciem. Rozumiem, że wszystko to nic w obliczu oceanu możliwości, o którym mowa była na wstępie? Uwielbiam różnorodność, jaką to miasto oferuje we wszystkich Plac Times Square w Nowym Jorku, fot. L. Dunat możliwych dziedzinach życia, także pod względem mieszkaniowym. Architektura Nowego Jorku to fuzja tak wielu stylów, świetnie współpracujących ze sobą, że każdy może tu zaspokoić swoje indywidualne upodobania. Oprócz estetycznych doznań, mieszkanie w mieście ma jeszcze jedną zaletę - wszystko znajduje się tu na wyciągniecie ręki. Różnego rodzaju usługi, sklepy, sklepiki, kina, restauracje są rozmieszczone na całym Manhattanie z taką częstotliwością, że bez względu na to, gdzie się mieszka można podczas krótkiego spaceru załatwić wszystkie swoje potrzeby... za bardzo małe pieniądze. To fantastyczne miasto jest również absolutnym rajem dla “shopoholików” z całego świata, nawet z Warszawy. Zaczynając od produktów żywnościowych, a kończąc na gadżetach elektronicznych, poprzez kosmetyki, włoskie buty i markowe ciuchy, Nowy Jork i jego okolice mają to wszystko za “ułamek” cen europejskich. Nigdy nie myślałam, że będąc w Warszawie będę przeliczać złotówki na dolary żeby się upewnić, że wszystko można kupić najtaniej w Nowym Jorku. Dziękuję za Wersja przeglądarki nie jest już obsługiwana. Zaktualizuj, aby uzyskać lepsze wrażenia. Wybrane kryteria: Mieszkania Lista ogłoszeń - mieszkania Nowy Jork 69 ogłoszeń Pokaż na mapie Wyświetlaj: 25 Znalezione ogłoszenia 0 pkt. USA, Nowy Jork 156,08 m² 315 PLN/m² ok. 49 245 PLN Dwupokojowe mieszkanie do wynajęcia 0 pkt. USA, Nowy Jork 260,13 m² 68 511,90 PLN/m² ok. 17 822 000 PLN Rata kredytu: 65 633 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 7 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 469,16 m² 49 932,98 PLN/m² ok. 23 426 550 PLN Rata kredytu: 86 273 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 37,16 m² 65 629,70 PLN/m² ok. 2 438 800 PLN Rata kredytu: 8982 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 159 m² 88 343,09 PLN/m² ok. 14 046 550 PLN Rata kredytu: 51 730 PLN ► Pięciopokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 343 m² 88 809,18 PLN/m² ok. 30 461 550 PLN Rata kredytu: 112 181 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 6 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 67,45 m² 86 916,25 PLN/m² ok. 5 862 500 PLN Rata kredytu: 21 590 PLN ► Czteropokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 185,81 m² 69 412,28 PLN/m² ok. 12 897 500 PLN Rata kredytu: 47 498 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 243,87 m² 48 078,88 PLN/m² ok. 11 725 000 PLN Rata kredytu: 43 180 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 216 m² 98 793,96 PLN/m² ok. 21 339 500 PLN Rata kredytu: 78 587 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 6 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 69,68 m² 44 759,62 PLN/m² ok. 3 118 850 PLN Rata kredytu: 11 486 PLN ► Trzypokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 429 m² 30 610,69 PLN/m² ok. 13 131 995 PLN Rata kredytu: 48 362 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 13 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 158 m² 100 924,06 PLN/m² ok. 15 946 000 PLN Rata kredytu: 58 725 PLN ► Czteropokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 185,81 m² 252 PLN/m² ok. 46 900 PLN Pięciopokojowe mieszkanie do wynajęcia 0 pkt. USA, Nowy Jork 46,45 m² 56 542,50 PLN/m² ok. 2 626 400 PLN Rata kredytu: 9673 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 140 m² 86 932,48 PLN/m² ok. 12 170 550 PLN Rata kredytu: 44 821 PLN ► Czteropokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 315,87 m² 64 588,29 PLN/m² ok. 20 401 500 PLN Rata kredytu: 75 133 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 10 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 168 m² 72 443,76 PLN/m² ok. 12 170 550 PLN Rata kredytu: 44 821 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 6 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 183,48 m² 91 893,14 PLN/m² ok. 16 860 550 PLN Rata kredytu: 62 093 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 88,35 m² 84 669,51 PLN/m² ok. 7 480 550 PLN Rata kredytu: 27 549 PLN ► Trzypokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 353,03 m² 92 330,67 PLN/m² ok. 32 595 500 PLN Rata kredytu: 120 040 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 156 m² 87 035,57 PLN/m² ok. 13 577 550 PLN Rata kredytu: 50 002 PLN ► Mieszkanie na sprzedaż | 6 pokoi 0 pkt. USA, Nowy Jork 230,68 m² 106 738,77 PLN/m² ok. 24 622 500 PLN Rata kredytu: 90 677 PLN ► Kawalerka na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 77,95 m² 87 241,83 PLN/m² ok. 6 800 500 PLN Rata kredytu: 25 045 PLN ► Trzypokojowe mieszkanie na sprzedaż 0 pkt. USA, Nowy Jork 145,86 m² 109 323,99 PLN/m² ok. 15 946 000 PLN Rata kredytu: 58 725 PLN ► Czteropokojowe mieszkanie na sprzedaż Idź do Najnowsze ogłoszenia prosto na Twoją skrzynkę Najnowsze ogłoszenia dla wybranych kryteriów otrzymasz bezpośrednio na Twoją skrzynkę. Mieszkanie w Nowym Jorku – jak to się stało?Szukanie mieszkania w Nowym Jorku – jak się za to zabrać?Na co zwracać uwagę wynajmując mieszkanie w Nowym Jorku?Jak obniżyć koszty mieszkania w Nowym Jorku?Moje przemyślenia o nowojorskich mieszkaniachRóżnice kulturowe – czy trudno jest poczuć się w Nowym Jorku jak w domu?Podobieństwa, czyli co odkryłam przeprowadzając się do NYC!Zabiegani nowojorczycySmród, brud, kiła i mogiłaJak to jest mieszkać z dala od bliskich?Czy gdybym mogła cofnąć czas…? W listopadzie 2019 roku minęły 3 lata, od kiedy przeprowadziłam się do Stanów Zjednoczonych. 3 lata, od kiedy mogę nazywać Nowy Jork moim domem. I z drugiej strony – 3 lata mieszkania poza Polską, z dala od bliskich. Postanowiłam więc podsumować ten czas i opisać, co działa, co nie działa i czy Nowy Jork jednak bardziej mi się podoba niż nie! “Hej Cieplik! Przecież dopiero nagrałaś podkast z okazji tych trzech lat Nowym Jorku! Nie za dużo tych podsumowań?” Dobre pytanie! Z końcem listopada opublikowałam 9(!) już odcinek mojego podkastu “Cieplik podróżuje” – “36 faktów na 3 lata w Nowym Jorku!”. Chciałam w ten sposób uczcić trochę moją rocznicę, a przy tym dać się Wam lepiej poznać. Ten wpis zawiera jednak wiele informacji o samym życiu w Nowym Jorku – o tym, co tu zadziałało, co mi się podobało, a co nie – wszystko z punktu widzenia mieszkanki! Mieszkanie w Nowym Jorku – jak to się stało? Jeśli nie znasz jeszcze mojego bloga, to możesz nie wiedzieć, jakim cudem zjawiłam się tu w listopadzie 2016 roku z dwiema wypchanymi walizkami i przerażeniem w oczach. Całej tej historii poświęciłam już osobny wpis, jednak pozwól, że opowiem Ci pokrótce… W 2015 roku odebrałam mejla od rekrutera dosyć znanej firmy technologicznej z USA z zapytaniem, czy nie chciałabym może spróbować wziąć udział w ich procesie rekrutacyjnym. Odpisałam, że chętnie i niedługo później ustaliliśmy termin technicznej rozmowy rekrutacyjnej przez Skype. Gdy przeszłam ten etap, a potem też następny – już w San Francisco – firma przedstawiła mi swoją ofertę wraz ze wsparciem w otrzymaniu pozwolenia na pracę w USA. Na pozwolenie i wszelkie formalności czekałam rok (a i tak uważam, że był to niezły łut szczęścia!). I tak w październiku 2016 powoli zaczęłam przygotowywać się do chyba największej przygody w moim życiu – przeprowadzki za Ocean, by ostatecznie swoje pierwsze kroki w Nowym Jorku postawić w listopadzie 2016 roku! Szukanie mieszkania w Nowym Jorku – jak się za to zabrać? Szukanie mieszkania w Nowym Jorku to tak naprawdę osobna przygoda sama w sobie! Musisz wiedzieć, że tutaj ceny są bardzo wysokie – zwłaszcza, jeśli zależy Ci na w miarę szybkim dojeździe do pracy (która najprawdopodobniej jest na Manhattanie). Kolejną rzeczą, o której wcześniej nie musiałam myśleć, jest CREDIT SCORE, czyli taka liczbowa ocena Twojej finansowej wiarygodności. Credit score buduje się niekiedy latami i oparty jest o Twoją historię kredytową w Stanach Zjednoczonych. Jak się pewnie domyślasz, nie miałam żadnej historii kredytowej, gdyż nigdy wcześniej nie mieszkałam w USA, nie miałam tu konta w banku ani karty kredytowej. Dla potencjalnych landlordów nie byłam więc zbyt wiarygodna. Nie znaczy to, oczywiście, że nie mogłam wynająć żadnego mieszkania, ale było to jednak nieco utrudnione, chociażby dlatego, że oczekiwano ode mnie znacznie wyższej kwoty depozytu i miliona dodatkowych dokumentów! Z mojego pierwszego mieszkania jestem właściwie niesamowicie dumna! Często słyszy się, że w Nowym Jorku ludzie mieszkają w miejscach wielkości szafy i to w dodatku bez okien! Ja miałam to szczęście, że znalazłam mieszkanie w Queens (jednej z dzielnic Nowego Jorku), które było dosyć przestronne, jasne, z pralką dostępną w budynku, a nawet widokiem na rzekę East! Dojazd do pracy zajmował około 30 minut (chyba że metro numer 7 było wyłączone z ruchu) a czynsz był znacznie niższy niż czynsz, który płacili moi znajomi za znacznie mniejsze metraże. Manhattan, widok z Long Island City Na co zwracać uwagę wynajmując mieszkanie w Nowym Jorku? Rynek mieszkaniowy Nowego Jorku jest bardzo specyficzny. W większości wypadków mieszkania wynajmuje się od firmy, a nie bezpośredniego właściciela. Firmy te budują bloki na potrzeby wynajmu i następnie nimi zarządzają. Jest to z reguły bardzo dobra opcja najmu – na dole znajduje się tzw. frontdesk z obsługą pracującą tam 24 godziny na dobę, odbierającą dla Ciebie paczki, czy weryfikującą nieznajome osoby, które kręcą się po budynku. Można się więc czuć tu bardzo bezpiecznie. Niestety, takie firmy mają często dosyć wyśrubowane wymagania, takie jak: Wymagają, żeby potencjalny najemca przedstawił roczne dochody o określonej minimalnej wysokości. Kwoty te wahają się od 25 do nawet 45 razy więcej niż cena czynszu. Czyli jeśli Twój czynsz wynosi 2 tysiące dolarów miesięcznie, mogą oczekiwać od Ciebie potwierdzenia dochodów w wysokości 50 – 90 tysięcy rocznie. Jednak mieszkań za kwotę 2 tys. dolarów miesięcznie można ze świecą szukać…Sprawdzana jest też Twoja historia najmu lub referencje – pytają Cię więc o wcześniejsze adresy, a nawet o referencje od pracodawcy lub przyjaciół!Weryfikowany jest też Twój credit i opłacenie aplikacji, przesłanie czeku potwierdzonego w banku w ramach depozytu, a także pierwszego miesiąca specjalne ubezpieczenie, jeśli korzystasz z usług firm przeprowadzkowych – wiele budynków ma wymagania, co do zakresu ubezpieczenia, przez co czasem mogą się zdarzyć sytuacje, że Twoi “moversi” nie zostaną do budynku wpuszczeni! Od razu zaznaczę – nie wszystkie firmy będą miały te same wymagania, a ponadto zdarza się też, że osoby indywidualne również zrobią tzw. “background check”. Przeprowadzając się do Nowego Jorku trzeba więc być przygotowanym na niemalże natychmiastowy wydatek rzędu kilku tysięcy dolarów – na pokrycie pierwszego miesiąca czynszu i depozytu (z reguły jest to kwota równa czynszowi, jednak w moim wypadku, kiedy wynajmowałam mieszkanie po raz pierwszy i nie miałam żadnej wiarygodnej historii kredytowej ani mieszkaniowej w USA, zażądano ode mnie dwumiesięcznego depozytu z miejsca), a także pierwsze meble – mieszkania wynajmowane w Nowym Jorku są najczęściej puste. Trzeba mieć też świadomość, że budynki z frontdeskiem i pralką będą raczej droższe. Jak obniżyć koszty mieszkania w Nowym Jorku? Wiadomo, że jednym z droższych miejsc do życia jest Manhattan. Tutaj te przysłowiowe “klitki” mogą kosztować krocie! Dlatego też warto również rozważyć inne miejsca – np. Brooklyn czy Queens. Dzielnice takie jak Williambsurg, Prospect Park, Astoria i Long Island City są dobrze skomunikowane z Manhattanem, a jednocześnie wciąż odrobinę tańsze. Kolejnym sposobem jest… obniżenie swoich wymagań! Kiedy przeprowadziłam się do Nowego Jorku oczekiwałam mieszkania z pralką. Nie wiedziałam wtedy, że jest to niemalże luksus, a często nawet pralki w budynku są nieosiągalne. Stąd też częsty obraz nowojorczyków w środku zimy śmigających w klapkach i legginsach z workiem prania w rękach, bo tak im się trafiło i mają pralnię za rogiem, więc nie muszą nawet przywdziewać grubych kurtek! W mieście masowo działają też liczne serwisy i pralnie, które przyjdą do Ciebie do domu, odbiorą Twoje pranie, a następnego dnia przyniosą wszystko pięknie poskładane i czyste. Swoją własną pralkę w mieszkaniu mam dopiero od roku i muszę przyznać, że cieszyłam się z niej jak dziecko! Przez dobre cztery miesiące opowiadałam w pracy, jaka ze mnie szczęściara, że upolowałam mieszkanie w dobrej dzielnicy, rozsądnej cenie i to jeszcze z pralką. I o dziwo, wiele osób szczerze mi zazdrościło, choć w NYC mieszkają od lat! Od tej pory piorę jak zwariowana i za każdym razem z dumą domykam te drzwiczki od pralki! Mieszkanie z kimś też jest dobrym sposobem obniżenia kosztów najmu – okazuje się, że mieszkanie dwupokojowe (czyli tzw. “1 bedroom” – salon z kuchnią i sypialnią) jest tylko niewiele tańsze od trzypokojowego w tym samym standardzie, a cenę czynszu można wtedy dzielić między dwie osoby! Moje przemyślenia o nowojorskich mieszkaniach Wbrew pozorom wcale nie napiszę Ci tutaj, że mieszkania w Nowym Jorku są małe, ciasne i obrzydliwie drogie! To ostatnie, oczywiście, zależy od tego, ile zarabiasz i co uznajesz za drogie lub tanie. Ja przeprowadzając się z Long Island City, Queens na Manhattan przeliczyłam wszystkie swoje wydatki i okazało się, że wynajęcie mieszkania na Manhattanie, z pralką, normalnym ogrzewaniem, w pobliżu nie jednej, a 6 linii metra, którymi mogę się dostać do pracy ostatecznie wychodzi w podobnej cenie, co moje poprzednie mieszkanie za rzeką! Dlaczego więc się nie przeprowadzić? Swoje mieszkania lubię i jestem zadowolona z obydwu wyborów. Początki były trudne – owszem. Musiałam wpłacić prawie pięciokrotnie większy depozyt niż podawano na stronie z ofertą, kombinowałam skąd wziąć tak wielkie pieniądze, kiedy przecież dopiero się przeprowadziłam, a w międzyczasie widziałam w sumie chyba z 8 innych mieszkań, a raz nawet zatrzasnęłam się wraz z brokerem na dachu jednego z budynków! I uwierz mi – tak romantycznie, jak to brzmi, nie byłam zachwycona staniem na wysokości 8. piętra o godzinie 19:00 w grudniu bez czapki (bo ta została w oglądanym wcześniej mieszkaniu). Różnice kulturowe – czy trudno jest poczuć się w Nowym Jorku jak w domu? Pewnie tego o mnie nie wiesz i raczej nie byłby to Twój pierwszy guess, ale jestem dosyć nieśmiała. Do tego stopnia, że przez pierwszy miesiąc – dwa od przeprowadzki nie miałam tu zbyt wielu znajomych. Zamiast tego po prostu spędzałam kupę czasu w pracy i starałam się poznać zasady pracy w tej konkretnej firmie. Muszę jednak przyznać, że wszyscy wokół bardzo się starali sprawić, bym nie czuła się szczególnie odosobniona i wkrótce potem zaczęłam poznawać wielu nowych ludzi i nawiązywać nowe przyjaźnie. Przyjaźń w Ameryce jest inna niż przyjaźń w Polsce. Lekko uogólniając muszę przyznać, że w Polsce jesteśmy dużo bardziej szczerzy i bezpośredni. W USA bardzo szybko ludzie nazywają Cię ich “przyjacielem”, ale częstokroć nie stoi za tym nic wielkiego, znajomości są płytkie. Wiele osób przyjeżdża też do Nowego Jorku z myślą, że pomieszkają tu raptem kilka lat, a potem pojadą gdzieś indziej, przez co “inwestowanie” czasu i ciężkiej pracy w budowanie relacji, która prawdopodobnie niedługo zakończy swój żywot nie jest aż tak atrakcyjne. Nie znaczy to jednak, że prawdziwe przyjaźnie i głębsze znajomości są niemożliwe. Wymagają jednak trochę więcej czasu i pracy. W moim wypadku dodatkowo okazuje się, że najwięcej czasu spędzam z innymi imigrantami – nie jest co prawda tak, że na siłę szukam znajomych wśród imigrantów, to wychodzi zupełnie naturalnie. Podobieństwa, czyli co odkryłam przeprowadzając się do NYC! Pisząc o ludziach i znajomościach, które nawiązałam w Nowym Jorku, nie mogę jednak nie wspomnieć o tych wszystkich podobieństwach, które odkryłam w ciągu ostatnich trzech lat! Mieszkając w Polsce nie miałam tak dużego kontaktu z obywatelami krajów takich jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Chiny, żyłam więc w przekonaniu, że wiele rzeczy dzieje się tam po prostu inaczej. Nie, że gorzej czy lepiej, po prostu inaczej. I to było moje największe odkrycie, od kiedy przeprowadziłam się do Nowego Jorku – że niezależnie od tego, skąd pochodzimy, mamy o wiele więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka! Pierwszy raz, kiedy doznałam takiego “oświecenia” był wtedy, kiedy koleżanka z Chin opowiadała o swojej szkole. Otóż w Chinach, tak jak w Polsce, szkoły są rejonowe. Jeśli więc chcesz, żeby Twoje dziecko chodziło do lepszej szkoły, przeprowadzasz się do odpowiedniej dzielnicy czy miejscowości. Przeprowadzka jednak często nie jest możliwa, dlatego ludzie kombinują jak mogą – np. meldując swoje dzieci w mieszkaniu dziadków czy znajomych… Brzmi znajomo? Ja do tej pory pamiętam, jak niektórzy moi znajomi z gimnazjum opowiadali, że mieszkają daleko od szkoły, ale rodzice zameldowali ich u dziadków, żeby tylko mogli się ubiegać o miejsce w tej szkole! Kombinowanie, to na szczęście nie jest jedyną rzeczą, która łączy ludzi z całego świata! Kolejną będzie też upodobanie do podobnych dań (praktycznie wszystkie kultury mają swoją wersję pierogów!), podobne problemy w relacjach z rodzicami (moje koleżanki chińskiego pochodzenia zawsze się śmieją, że stereotypowa Matka Polka brzmi dokładnie tak, jakbym opisywała ich własne mamy i pewnie dlatego tak dobrze się dogadujemy 🙂 ), czy nawet podobne podejście do edukacji! Być może czytasz to teraz i myślisz sobie “o rany, ale ta Cieplik to ciemnogród była, przecież to takie oczywiste!”. Otóż dla mnie nie było to takie oczywiste – bo każdy kraj ma swoją odrębną kulturę, ustrój, historię, własne problemy, z którymi codziennie się mierzą. Dlatego też ogromnie cieszę się z tego, że tak wiele podobieństw udało mi się znaleźć i dzięki temu ani razu nie czułam, że odstaję od reszty towarzystwa (będąc w gruncie rzeczy jedyną Polką w grupie). Most Brookliński, Nowy Jork Zabiegani nowojorczycy Kiedyś popełniłam na blogu wpis o tym, jak w kilku krokach poczuć się typowym nowojorczykiem. I muszę przyznać, że po niemalże dwóch latach od napisania tego krótkiego, trochę sarkastycznego poradnika – nie zamieniłabym w nim ani jednego słowa! Nowojorczycy (a raczej osoby mieszkające na co dzień w Nowym Jorku, bo tych prawdziwych nowojorczyków, co się w mieście urodzili i wychowali, jest jak na lekarstwo!) faktycznie są często w biegu! W biegu dopijają swoją kawę i przekąszają lunch, w biegu pędzą do metra, czy też przedzierają się łokciami przez zatłoczone ulice. Nowojorczyka rozpoznasz po tym, że nie zatrzymuje się widząc czerwone światło na przejściu dla pieszych i po chodniku idzie znacznie szybciej niż tłumy turystów. Nowojorczyk szybciej niż turysta załaduje swoją kartę na metro, a potem przejdzie przez bramkę za pierwszym przesunięciem biletu, podczas gdy turysta wciąż będzie stał przy automacie zastanawiając się, który bilet wybrać… Mówi się też, że nowojorczycy są nieprzyjemni. I nie mogę się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Nie chodzi jednak o to, że miasto zamieszkują sami nieprzyjemni ludzie! Po prostu mieszkańcy Nowego Jorku są znacznie bardziej skupieni na sobie i starają się przetrwać dzień w jak najbardziej efektywny sposób. Nie zatrzymują się na długie pogawędki przy kasie w sklepie ani nie uśmiechają się do Ciebie na ulicy. Z drugiej strony – jeśli kiedyś będziesz w potrzebie przewiezienia pięciu drzewek w wielkich donicach metrem, możesz mieć pewność, że nikt na Ciebie nie nakrzyczy i Cię nie zwyzywa od przypałów – raczej wszyscy pasażerowie kolektywnie spróbują Ci pomóc: przytrzymają drzwi, przestawią drzewka kawałek dalej, żeby zrobić miejsce na kolejne… Wszystko po to, żeby jak najszybciej ruszyć dalej! Tę różnicę w nastawieniu do świata widać wyraźnie za każdym razem, kiedy wyjeżdżam poza Nowy Jork – atmosfera w sklepach, na stacjach benzynowych, czy w restauracjach zmienia się o niemalże 180 stopni! Tempo zwalnia, a ludzie wokół pytają Cię “how are you?” i tym razem naprawdę chcą usłyszeć, co masz do powiedzenia. Smród, brud, kiła i mogiła O ile można powiedzieć wiele dobrego o dostępie do kultury czy fantastycznego jedzenia z całego świata, o tyle coś, czego zwykły turysta w Nowym Jorku nie zauważa – miasto jest zasyfione. Wiele budynków ma tzw. “ładną i reprezentatywną” stronę oraz tę syfną. To ciągle ulice, po których chodzą ludzie, po prostu z tamtej strony jest miejsce na przyjazd śmieciarek. Śmieci wystawiane są w workach ułożonych jeden na drugim. Góry śmieci zawalają praktycznie co drugą ulicę – jest to nie tylko mało estetyczne, ale przede wszystkim niebezpieczne. Kilka miesięcy temu pod moim blokiem wybuchł pożar, gdy ktoś rzucił w wystawione worki niedopałek papierosa i tym samym wzniecił ogień, a cała góra śmieci stanęła w płomieniach. Doszczętnie spaliły się wtedy dwa samochody zaparkowane przy ulicy, a smród można było czuć jeszcze przez kolejne dwa tygodnie… Zapachy Nowego Jorku, zwłaszcza latem, przepełnione są aromatami wymiocin czy moczu. To też jeden z powodów, dla których uważam, że najlepszym terminem do odwiedzenia miasta jest maj i październik – kiedy letnich zapachów jeszcze (lub już) nie czuć, a przy tym wciąż jest jeszcze ciepło i pogoda sprzyja spacerom. Wydarzenia takie jak Santacon wcale nie poprawiają tej sytuacji – w czasie Santaconu miliony osób wybierają się na całodniowy maraton alkoholowy, a swoje “alkoholowe problemy” wydalają na ulice – trasę Santaconu czuć potem jeszcze przez kilka dni… Kolejną rzeczą, która często umyka turystom, a jednak jest niemalże wizytówką Nowego Jorku są szczury. Tłuste, wielkie szczury! Muszę przyznać, że sama nie zauważyłam żadnego szczura w metrze przez pierwsze pół roku życia tutaj… Obecnie nie jestem w stanie ich nie zauważyć. Jak to jest mieszkać z dala od bliskich? Kiedy wyprowadzałam się z Polski w 2016 roku, zorganizowałam imprezę pożegnalną, na którą zaprosiłam prawie 50 osób! Znajomi z jednej, czy drugiej pracy, ze studiów, harcerstwa, liceum i gimnazjum… Piliśmy za udaną podróż i przeprowadzkę, a dodatkowo poprosiłam wszystkich obecnych o napisanie kilku słów o tym, jak się poznaliśmy na takich niewielkich karteczkach i wrzucenie ich do wielkiego słoika. Wszystkie karteczki zabrałam ze sobą do USA i kiedy mam gorszy dzień wracam do nich i one naprawdę poprawiają mi humor! To, co taka przeprowadzka pozwala sobie uzmysłowić, to to, że tak naprawdę nie muszę kończyć żadnych znajomości. Te bliższe mi osoby wciąż pozostaną mi bliskie, niezależnie od tego, czy będę 5 metrów, czy 5 tysięcy kilometrów dalej! I jak się okazuje wcale nie musimy rozmawiać codziennie, żeby wciąż móc nazywać się Przyjaciółmi. Kiedy przyjeżdżam do Polski zawsze rezerwuję sobie czas na spotkanie ze znajomymi – co prawda nie zawsze mam możliwość uczestniczyć w ich życiu i ważnych momentach, takich jak śluby czy narodziny dziecka, ale nikt tego ode mnie nie oczekuje. Zamiast tego spędzamy czas na dyskusjach – nie tylko o tym, co się wydarzyło w ciągu ostatniego roku, czy kilku miesięcy, ale tak po prostu, o przeróżnych rzeczach! Tak jak robilibyśmy, gdybym wciąż mieszkała w Polsce! I za to jestem moim znajomym ogromnie wdzięczna! Obecne technologie – wideorozmowy, przeróżne czaty czy telefony – pozwalają mi utrzymywać kontakt z rodziną. Często wisimy razem na telefonie, a moi rodzice wciąż uczestniczą w moim życiu, mimo że nie zawsze gruncie rzeczy jedynie różnica czasu faktycznie świadczy o tym, że mieszkam w innym kraju, na innym kontynencie. W innym wypadku można by powiedzieć, że to zupełnie tak, jakbym wyprowadziła się z Warszawy do Krakowa czy Gdańska! Cieplik na Downtown Manhattan Czy gdybym mogła cofnąć czas…? Czasem zastanawiam się, czy gdybym cofnęła się w czasie i miała możliwość ponownego podjęcia decyzji o zamieszkaniu w Nowym Jorku jednak bogatsza o moje trzyletnie doświadczenie, to czy wciąż zdecydowałabym się na ten krok? Czy przeniosłabym się wiedząc, że początkowo będzie strasznie pod górkę i ogarnięcie mieszkania będzie kłopotliwe? Czy wciąż podjęłabym tę decyzję wiedząc, że czy chcę, czy nie, to będą mnie otaczać śmieci i nieprzyjemne zapachy? I zawsze dochodzę do tego samego wniosku: TAK. Mimo tego, że na wiele rzeczy można tutaj narzekać, to nie żałuję swojej decyzji o przeprowadzce. W tamtym czasie nie zastanawiałam się zbyt długo – po prostu podjęłam tę decyzję i tak nie wierząc, że uda mi się dostać wizę pracowniczą. I to było najlepsze, co mogłam zrobić – jestem pewna, że siedząc w domu, w Polsce i zastanawiając się nad tym dłużej, czytając o mieszkaniu w Nowym Jorku i o trudnościach związanych z wynajęciem mieszkania, pewnie nie podjęłabym tej decyzji. Uznałabym, że to za dużo zachodu i nie warto. Ale uwierz mi – doświadczenia trzech ostatnich lat, wszystkie poznane przeze mnie osoby, wszystkie przejedzone kęsy jedzenia z całego świata, wszystkie lekko wymuszone uśmiechy od przechodniów, a nawet obraz szopów walczących o jedzenie z nowojorskimi szczurami sprawiają, że było warto! I że nie zmieniłabym tej decyzji, nawet gdybym mogła cofnąć się w czasie! 🙂 Podsumowanie podsumowaniem, ale teraz pora na plany! Tych jeszcze Ci nie zdradzę, ale wspomnę tylko, że z Nowym Jorkiem Rokiem Cieplik przestanie być nowojorczykiem…

nowy jork mieszkania na wynajem